czwartek, 21 listopada 2013

12. ' Każdy dzień mijał mi jakby trwał tysiąc lat. '

Dni mijały coraz szybciej, a ja ciągle siedziałam w domu, bez pokazywania się na oczy. Jedynymi osobami z którymi się widziałam, byli moi rodzice, którzy często do mnie zaglądali, patrząc czy nie zrobiłam sobie krzywdy. Mieli zapasowe klucze, także kiedy drzwi się otwierały nie miałam wątpliwości kto to. Innych, krótko mówiąc, nie wpuszczałam do domu. Ignorowałam pukanie, udając, że mnie nie ma. Po jakimś czasie nikt już nie przychodził i nie pukał. Przyzwyczaili się i wiedzieli że i tak im nie otworzenie. Mój stan się poprawił o kilka procent. Zaczęłam znów jeść, mimo to nie umiałam przybrać na wadze zagubionych w anoreksji kilogramów. Dalej się raniłam, moi rodzice przestali mieć wpływ na to, prosili mnie tylko żebym nie zrobiła jakiejś głupoty, bo nie chcą się żegnać na pogrzebie. Więc obiecałam sobie, że mimo wszystko nie zabije się... Dla nich, dla Marco, Karen i Kevina... To było silniejsze ode mnie. Wyglądałam jak jakiś wrak człowieka. Oczy miałam ciągle czerwone i podkrążone, pewnie dlatego, że całe dnie płakałam. A kiedy już wypłakałam się i umierałam psychicznie, sięgała bo byle co i cięłam się. Ostatnio nawet znalazłam jakąś stara temperówkę z której odkręciłam ostrą część, bo wszystko inne zabrali mi rodzice.
Dzień jak co dzień. Płacz, wymioty, jakieś pukanie do drzwi, ostre narzędzia i znów płacz... Dziwiłam się jak moja psychika to znosiła, jednak musiałam być lekko silna... Ale przecież gdybym była to efekty byłyby inne. Zastanawiałam się czy jest jakiś inny sposób na to wszystko. Jednak ciągle nic mi do głowy nie przychodziło.
Leżałam na kanapie, płakałam jak zwykle. W pewnym momencie usłyszałam jak drzwi się otwierają. Przewróciłam się na bok, twarzą do oparcia, udając że śpię. Nie miałam ochoty rozmawiać z rodzicami. Kroki mamy lub taty, bo dało się wysłuchać, że była to jedną osoba, nasilały się. W końcu ktoś zajął miejsce na oparciu sofy. Ja dalej grałam nieobecną. W pewnym momencie zorientowałam się, że to nie była żadna osoba z mojej rodziny. Tą osoba pachniała zupełne inaczej. Poddałam się i przekręciłam się znów. Otworzyłam oczy. Na rogu kanapy siedział Kevin... Patrzyliśmy na sobie przez chwilę jednak w ciągu kolejne sekundy stykaliśmy się ciałami. Tak bardzo mi go brakowało prze te miesiące... Płakałam mu na ramieniu. Nie odzywał się, tylko przez cały czas jego ręką wędrowała po mojej głowie. Nie wiedziałam co mam zrobić, więc cały czas przytulałam go. W końcu kiedy mój płacz na chwilę ustał odsunęłam się lekko. On od razu złapał mnie lekko za ręce, cały czas patrząc mi w oczy. Byliśmy coraz bliżej siebie. Zrobił to na co czekałam od bardzo dawna. Trwaliśmy w pocałunku przez kilka sekund. Poczułam jak przechodzą mnie dreszcze. To było niesamowite. Pierwszy raz od kilku miesięcy zaczęłam czuć, że jestem komuś potrzebna, że może jednak warto żyć. Przegraliśmy...
Zaczął rozmowę cały czas patrząc mi się w oczy.
- Nie wiesz co czułem. Każdy dzień mijał mi jakby trwał tysiąc lat. Tak bardzo chciałem ci powiedzieć o tym, już dawno. Żałuję, że wtedy w parku odszedłem bez słowa. Jednak nie wiedziałem, że to wszystko się tak zakończy... Tak bardzo bałem się że cię stracę, że nigdy nie powiem ci jak bardzo cię kocham... - zatkało mnie. Nie spodziewałam się tego, że on odwzajemnia moje uczucia.
- Kevin, ja... - znów zaczęłam płakać. Przytuliłam się do niego.
- Zrozumiem jeśli nie czujesz tego samego. - westchnął - Nie ważne, przejdźmy do twojego zdrowia.
- Nie! Poczekaj, daj mi dokończyć. Pamiętam nasze pierwsze spotkanie. Byłam wtedy przekonana, że nic więcej z tego nie wyjdzie. Jednak myliłam się. Z czasem zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Nawet nie zauważyłam kiedy coś do ciebie poczułam. Też Cię kocham, Kevin. Wydaje mi się, że po tym wszystkim co się stało, ukrywałam to nie tylko przed tobą, ale też przed sama sobą. - siedzieliśmy przez chwilę w milczeniu to przytulając się, to całując. Jednak po chwili Kevin zaczął rozmowę na zupełnie inny temat.
- Dlaczego to robisz? Dlaczego ranisz siebie, mnie, rodzinę... Po co się tniesz? Wytłumacz mi co ci to daje. Satysfakcję z tego, że jesteś słaba? Ciągle mówiłaś, że będziesz silna, nawet jeśli stanie się coś złego. Tym - złapał mnie za ręce - Pokazujesz, że jesteś bardzo słaba... Lisa nie warto, to cię do niczego nie poprowadzi. Chce ci pomóc, wiem, że masz depresję, że źle się czujesz. Dlatego nie chce cię zostawić. Pozwól dać sobie pomóc. Nie stracisz na tym a możesz zyskać.
- Kevin, ale ja...
- Nie ma żadnego ale. Straciłaś dziecko i nie mam zamiaru mówić że wiem jako to jest, że wiem jak się czujesz, bo nie wiem. Nie rozumiem jak ci jest ciężko teraz. Ale staram się zrozumieć i dać ci opiekę. Obiecaj mi, że będziemy z tym walczyć, proszę cię! Przyrzeknij mi że przestaniesz się ciąć.
- Obiecuje ci że powalczę z tym.
- Masz mnie, Marco, Karen, rodziców. Wiesz, że zawsze może na nas liczyć. Za łatwo się poddałaś. Ja też nie od razu zacząłem grać genialnie w podstawowym składzie, nie od razu wszystko umiałem.
- Nie porównuj tych dwóch sytuacji. Ja straciłam dziecko, a to nie jest to samo co gra w piłkę nożną. Zresztą to jest zupełnie co innego. Ty grasz w Borussii, bo jesteś wychowankiem tego klubu i oprócz ich piłkarzem jesteś też kibicem. Głupie porównanie podałeś.
- Owszem, masz racje. Ale, no spójrz na to wszystko. Przecież nie jesteś pierwszą ani ostatnią osoba, która straciła dziecko. Na tym życie się nie kończy.
- Kevin, ja... Ja muszę to wszystko przemyśleć. Proszę cię, zostaw mnie na razie samą. Obiecuję ci, że jak już wszystko sobie poukładam to zadzwonię do ciebie.
- No nie wiem...
- Obiecuję, że od razu zadzwonię.
- Dobrze - musnął mnie lekko ustami w polki, wstał i wyszedł.
Nie zastanawiałam się długo co zrobię. Kevin miał racje. Byłam strasznie słaba. Nie walczyłam ze swoimi słabościami. Przestałam zwracać uwagę na to, że opuściłam swoich bliskich. Nie będę wiecznie siedzieć i marnować swojego życia. Stwierdziłam, że czas, aby w końcu coś zrobić. Poszłam do sypialni i ubrałam się w coś, w czym mogłam się pokazać na ulicy. Następnie poszłam do łazienki i pomalowałam się pierwszy raz od bardzo dawna. Wiadomo jak wyglądałam przez te wszystkie dni. Dziś nie było inaczej, więc musiałam to zamatować. Zanim jeszcze wyszłam, tak jak obiecałam, zadzwoniłam do Kevina.
- Gdzie jesteś?
- W domu.
- Poczekaj na mnie. Zaraz u ciebie będę. - nie czekając na odpowiedź, rozłączyłam się.
Wyszłam z domu i ruszyłam w kierunku domu Grosskreutza. Odkąd się przeprowadziłam, droga miedzy jego domem, a moim zdecydowanie się zmniejszyła. Dziwnie się poczułam kiedy wyszłam na zewnątrz. Dawno nie korzystałam ze zdrowego powietrza. Miałam nadzieję, że nikt jakoś specjalnie nie patrzy się na mnie. Chciałam jak najszybciej dojść do domu Kevina, bo czułam się tak jakoś niezbyt dobrze. Jednak przestałam na to liczyć, kiedy kilka metrów przede mną zobaczyłam Ilkaya, który machał w moją stronę. Czyli jednak ktoś mnie pamięta...
- Lisa! - przytulił mnie - Gdzie ty zniknęłaś na tyle?
- Długa historia. Marco ani Kevin nic ci nie mówili?
- Nie... Kiedy wróciłaś? Czemu się nie odezwałaś?
- Ja nigdzie nie wyjechałam Ilkay. Ja cały czas tu byłam.
- Jak to?
- Ilkay, wszystko ci opowiem, ale inny razem. Śpieszę się, wybacz mi.
- Ok, zadzwoń jak będziesz miała czas - cmoknął mnie w polik i poszedł dalej. Ruszyłam ponownie do Kevina. Po jakiś 10 minutach byłam na miejscu. Kevin na szczęście nie miał, aż tak bardzo strzeżonego domu jak Marco, także mogłam spokojnie wejść. Zapukałam i od razu Kevin pojawił się w drzwiach.
- Kocham Cię! - rzuciłam mu się na szyję.
- Ja Ciebie też!
- Zaczynam od nowa. Mam nadzieję, że mi pomożesz.


~○~


No witam ponownie :) Jak już wiecie jest to ostatni rozdział pierwszej części. Drugą zacznę kiedy uznam, że mam wystarczająco dużo czasu, żeby pisać do was częściej. Może będzie to za miesiąc, może za rok, tego nie wiem, na pewno was poinformuję :) Dziękuje Was ♥

6 komentarzy:

  1. Super opowiadanie, bardzo ciekawie piszesz :) nie mogę się doczekać drugiej części, mam nadzieję że niedługo będzie. @Tickilaka

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiesz kiedy bedziesz dalej pisac ?! Jak to ? ja nie wytrzymam dlugo bez twojego opowiadania ;c Piszesz swietnie i prosze cie abys zaczela 2 czesc jak najszybciej <3

    Pozdrawiam i do zobaczenia jak najszybciej <3
    malinowo mietowa

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana jak najwięcej takich rozdziałów, bo bardzo wciągający jest <3
    @Kasienka22

    OdpowiedzUsuń
  4. Suuuuuuuuper , ale troszkę zmartwiła mnie ta przerwa . Jednak ufam Ci i liczę , że szybko poukładasz wszystko sobie i będziesz mogła zaspakajać nasze potrzeby czytelnicze :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej, ale ładny tytuł rozdziału :) Zachęcił mnie do czytania. Fajny rozdział, postaram się nadrobić reszte opowiadania, bo ten mnie zaciekawił. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny :)
    Nominowałam cię do LBA więcej u mnie :)
    http://walczoniego.blogspot.com/p/liebster.html

    OdpowiedzUsuń