Dzisiaj zaczyna się pierwsza runda Pucharu Niemiec.Chłopaki z Borussii grali na wyjeździe także pokazanie się na meczu nie było zbyt realne. Była jeszcze opcja Leverkusen, Moenchenglandbach i Hannover, jednak ze względu na mój stan, nie chciałam nigdzie jeździć. Mecz planowałam obejrzeć w towarzystwie Keren i Thomasa.
*następny dzień*
Pierwszy dzień w pracy mogę zaliczyć do udanych. Po wczorajszych meczach miałam idealny humor. Pomijając Borussię, która odpadła. Inne mecze przebiegły świetnie. Poznałam dwóch modeli z którymi będę codziennie pracować - Marcus i Oscar. Trzeba przyznać, że są bardzo mili i przystojni. Siedziałam u siebie w pokoju i przeglądam internet. Na skypie pojawił się Marco. Trzy.. Dwa.. Jeden...
- No cześć - szczerzył się do kamery.
- Wiedziałam. Nie było opcji, żebyś nie zadzwonił, nie?
- A co? Już ci zbrzydłem?
- No... Do pięknych to ty nigdy nie należałeś.
- Bardzo śmieszne. Słuchaj, dzisiaj, wieczorem, gdzieś około 19 robimy takie małe spotkanie u mnie. Będzie Karen z Thomasem, ja, no i kilku kolegów z Dortmundu. W końcu będziesz miała okazję ich poznać.
- Kilku kolegów z Dortmundu, to znaczy? - gadał ze mną jakby gadał z osobą która nie zna się na piłce.
- Pierre, Ilkay, Marcel z Jenny, Mats z Cathy i Kevin - no tak, z tego ostatniego nie byłam zbytnio zadowolona, ale co poradzić? Przyjaciele ever.
- Z tym ostatnim, też? Koniecznie?
- Oj Lisa daj spokój. Zachowujesz się jak małe dziecko. Przecież nie będziesz go do końca życia unikać - a właśnie, że będę.
- Dobra, już dobra.
- Czyli przyjdziesz?- Jeśli nie będzie widać mojego brzucha to przyjdę.
- Nie martw się, jeśli o to ci chodzi to nikt o niczym nie wiem. Masz to jak w banku.
- Tak wiem, ale boję się po prostu że ktoś coś zauważy i nie będzie fajnie.
- Myślę, że nikt nic nie zauważy.
- A Kevin? Jemu nie powiedziałeś?
- Lisa, chyba nie znasz mnie od dziś, prawda?
-Wygrałeś.
- Szykuj się, za półtorej godziny widzimy się u mnie.
- Jezu to już? Przecież nie zdążę...
- Kobiety - zaśmiał się Marco i się rozłączył.
A więc zaczęłam się przygotowywać. Lekki makijaż i wybór pomiędzy sukienką a zwykłym strojem. Wybrałam sukienkę, może zakryje brzuch i nada mi trochę kobiecości. Zaczęłam się zastanawiać nad tym czy dobrze postępuje, bo w końcu jestem w drugim miesiącu ciąży, a prawie w ogóle nie siedzę w domu, tylko ciągle wychodzę gdzieś na jakieś spotkania i do tego pracowałam. No ale cóż, widocznie nie było mi dane siedzieć ciągle na dupie.
Dochodziła godzina 19. Postanowiłam, że wyjdę już z domu i zrobię sobie trochę wolniejszy spacer. Szłam rozmyślając o wszystkim. Mimo tego że do pojawienia się dziecka zostało jeszcze 7 miesięcy, to strasznie się denerwowałam porodem. Może nie tyle samym porodem tylko tym czy dam sobie radę sama wychowywać dziecko, bez ojca. Oczywiście wiedziałam że będę mogła liczyć pomoc ze strony rodziców, Marco i Karen ale to nie to samo co ojciec dziecka. Powoli zapominałam już o Jamesie, ale mimo to ciągle za nim tęskniłam. Przestałam przynajmniej za nim rozpaczać, bo doszłam do wniosku że to i tak nie ma sensu. Stałam już przy domu Marco. Znów to uciążliwe hasło, które była podstawą do dostania się na posesje. Zapukałam do drzwi. Otworzył mi Gundogan.
- O cześć. Ty to Lisa, ta z którą się poznałem na skypie?
- We własnej osobie - uśmiechnęłam się.
- Miło mi - podał mi rękę. To był przykład porządnego mężczyzny. Nie to co Kevin. - Wchodź.
Weszliśmy do środka. Od razu poszłam do salonu. Marco urzędował w kuchni.
- No witaj kochanie - podeszłam do niego i walnęłam mu sójkę w bok.
- Cześć Lisa - cmoknął mnie w polik. - Zapoznałaś się już z Ilkayem, prawda?
- Milszej osoby jeszcze nie spotkałam - odwróciłam się w stronę Gundogana i puściłam mu oczko. - Jeszcze nikogo nie ma?
- Oprócz nas trójki. Ily przyszedł trochę wcześniej mi pomóc.
- Ilkay gotowałeś z Marco? Ty wiesz, że on dobry jest w te klocki? Świetnie gotuje.
- Widzisz stary, tylko na nią popatrz, teraz prawi mi komplementy, bo jesteśmy sami, a jak będą już wszyscy to będzie robić wszystko żeby mnie ośmieszyć.
- To ci się niezła przyjaciółka trafiła.
- Ilkay bo się zaczerwienię - śmialiśmy się wszyscy. Ponownie ktoś zapukał. Ilkay znów poszedł otworzyć.
- Widzę, że się dogadujecie.
- Sprawia wrażenie sympatycznego człowieka.
- No bo taki jest. Z nim zawsze można pożartować i zwrócić się, jak ma się problem.
- Kevin przyszedł - Ilkay wrócił i nas poinformował. No świetnie, dlaczego nie mógł przyjść na końcu jak wszyscy będą?
- Cześć - rzucił do nas.
- No cześć - odpowiedział mu Marco, a ja dalej milczałam bez słowa.
- Wy się chyba jeszcze nie znacie - zaczął Ilkay - Kevin to jest Lisa, przyjaciółka....
- Zdążyliśmy się już poznać Ilkay - przerwałam mu.
- Naprawdę? Kiedy?
- Wybacz, ale wolę o tym nie mówić - Kevin stał i patrzył się na mnie jakby nie wiadomo co się stało. A ja po prostu się odwróciłam i poszłam do Marco. Ilkay z Kevinem zostali.
- Mówiłem ci dzisiaj coś, prawda?
- Błagam cię. To nie moja wina przecież, nie?
- No w sumie tak, ale bądź rozsądniejsza.
- Ty mi to mówisz? Daj spokój - kolejny dzwonek do drzwi.
- Marco! W ogrodzie ci się pali! - Hummels wleciał z hałasem i zaraz wybiegł z powrotem.
- Co ty pieprzysz? - Marco pobiegł za nimi, z resztą nie tylko Marco, bo my również. W ogrodzie jakimś cudem nie było nikogo oprócz Reusa, reszta gdzieś zniknęła. Nagle zza krzaków wyskoczyli Mats, Thomas i Schmelzer ze szlauchem ogrodowym i w ciągu kilku sekund Marco był cały mokry.
- Ktoś wam kiedyś nie zasadził porządnego kopa w dupę? Zaraz możecie poczuć z jaką siłą Marco Reus kopie piłkę! - wszyscy zwijali się ze śmiechu przed domem. Po chwili pojawiły się też partnerki 3 mężczyzn, Jenny, Karen, Cathy i prawie wszyscy byli już mokrzy. Nagle poczułam, że łapie mnie skurcz, zapewne przez dziecko. Ugięłam się na nogach. Odczułam, że ktoś łapie mnie pod rękę.
- Wszystko w porządku? Może chodź do środka, położysz się. - To był Kevin.
- Nie. Jest ok, to tylko na chwilę.
- Jesteś pewna?
- Tak, możesz mnie puścić. - niestety, skurcze się nasilały. Tym razem mogłam podziękować Grosskreutzowi, że mnie trzymał, bo pewnie dawno bym już upadła.
- Może jednak wejdziesz... - posłuchałam go i poszliśmy razem do salonu. Nikt nic nie zauważył, tacy byli zajęci zabawą. Położyłam się na kanapie.
- Idź do nich. Mi zaraz przejdzie. - próbowałam być miła, ale coś mi nie wychodziło. Przez chwilę nic nie mówił. Nie wiem o czym myślał.
- Przepraszam...
- Za co? Za ten tekst przy naszym pierwszym spotkaniu? Tak rozumiem, jesteś facetem, każdy tak reaguje. Następnym razem po prostu popatrz czy osoba o której masz zamiar mówić, nie znajduje się gdzieś w pobliżu.
- Nie chciałem cię urazić.
- Ok, rozumiem. Po protu stwierdziłeś, że nadaję się na następną laskę którą przelecisz, czyż nie?
- Mylisz się.
- Gdybym się myliła powiedziałbyś inaczej.
- Marco mi powiedział, że przyjdziesz, dał mi komputer i pokazał mi zdjęcia z tobą. Wyglądałaś zupełnie inaczej niż cię opisywał.
- To znaczy jak? - zaciął się na chwilę, a ja nie miałam ochoty dłużej prowadzić z nim rozmowy.
- Ładniej...
- Daj już spokój ok?
- Rozumiem, że nie da się zacząć tej znajomości od nowa?
- Wątpię.
- Jak chcesz. Jak coś się będzie działo z brzuchem to wołaj - powiedział i odszedł. Zostawił mnie z setką dręczących mnie myśli, a pierwszą z nich była ' Może jednak mogłabym dać mu drugą szansę na znajomość? ' Jednak z drugiej strony nie podobało mi się to jak mnie potraktował.
~○~
No to teraz macie rozważanie tego jak dalej potoczy się ich znajomość :) Mam nadzieję że wam się podoba <3 PS dodałam zakładki:
- bohaterowie, możecie dowiedzieć się czegoś więcej o głównych bohaterach, i poznać tych z drugiego planu.
- powiadomienia, jeśli nie informuję was o nowych rozdziałach, wystarczy tam napisać
- twitter, no tu tłumaczyć nie muszę :D
- bohaterowie, możecie dowiedzieć się czegoś więcej o głównych bohaterach, i poznać tych z drugiego planu.
- powiadomienia, jeśli nie informuję was o nowych rozdziałach, wystarczy tam napisać
- twitter, no tu tłumaczyć nie muszę :D
zajebiście <3
OdpowiedzUsuńczekam na nexta :*
Omg. Ach ten Kevin.. ;)
OdpowiedzUsuńOgólnie bardzo mi się podoba.
Czekam na kolejny rozdział!
Pozdrawiam. //@Daria_Kinga
______
pomaranczowy-zapach-marzen.blog.pl
Zapraszam. Byłoby mi bardzo miło, gdybyś
przeczytała i skomentowała, taki doping,
do dalszej pracy.
Fajne, bardzo lubię twoje blogi. Jestem ciekawa jak rozwinie się postać Kevina. :) @bvbiebs
OdpowiedzUsuńEj no dlaczego taki krótki ? ;( ale w sumie to jest boski :D
OdpowiedzUsuńwłaśnie nadrabiałam wszystkie rozdziały, dlatego się wcześniej nie odzywałam, nadrabiam teraz, bardzo lubię to opowiadanie, serio wciągnęło mnie, informuj mnie dalej
OdpowiedzUsuńCoś czuję, ze da mu tą drugą szansę haha xD
OdpowiedzUsuńByleby z tym dzieckiem było wszystko w porządku o.O
Bardzo fajnie opisałaś bohaterów w zakładce :D Podoba mi się xD
Czekam na nowe posty :)
Pozdrawiam xd
Od czego zacząć? Ugh...
OdpowiedzUsuńDalsze losy bohaterów bardzo mnie ciekawią, szczególnie, jeśli chodzi o tą tajemnicę Reusa, bo uważam, że jest świetnym piłkarzem. Gra nie tylko rozumem i z pomocą instynktu, ale również sercem, a wydaje mi się, że to jest najważniejsze.
Dogadałam się z Tobą na twitterze, więc myślę, że przy następnym rozdziale o mnie nie zapomnisz ;)
Wracając do rozdziału, przyjaciele zgotowali Marco fajną niespodziankę, a Hummels był tak przejęty, że aż komiczny ;3
Pozdrawiam i zapraszam do siebie, Aleksowaa <3
http://siatkarski-zaklad.blogspot.com
http://bydgoszczczybelchatow.blogspot.com/ <- tutaj nowość :)
Chyba wszyscy już wszystko napisali :D. Dodam tyle, że to opowiadanie wciągnęło mnie jak żadne inne opowiadanie :). Czekam na kolejną część! / @lovetobeunusual
OdpowiedzUsuńjuż się nie mogę doczekać kiedy Lisa i Kevin się zaprzyjażnią :D i jak zwykle świetny rozdział. informuj mnie o nowych. @MyHusbandReus
OdpowiedzUsuńgenialnie piszesz! czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńGenialne czekam na więcej Kevina ;)
OdpowiedzUsuń