czwartek, 22 sierpnia 2013

7. ' Kevin cały czas o tobie gada na treningach '

Praca, praca i jeszcze raz praca. Od poniedziałku minęły 3 dni, a ja ciągle siedziałam w domu przed komputerem i poprawiałam zdjęcia z pracy. To było żenujące. Oprócz tego, że ciekawym zajęciem to nie było, to zajmowało strasznie dużo czasu. Nie miałam nawet czasu na to, żeby się z kimkolwiek spotkać. Przez te 3 dni widziałam się tylko z Kevinem, który pomógł mi ogarnąć te wszystkie zdjęcia, oczywiście przy odrobinie śmiechu. Nasze relacje się zupełnie zmieniły. Przede wszystkim lepiej się dogadujemy. Zmieniłam o nim zdanie. Jest bardzo radosnym i sympatycznym człowiekiem. Jednak mimo wszystko dalej mu nie powiedziałam o tym dlaczego wróciłam do Dortmundu i co mnie spotkało. Wtedy na kawie pytał się mnie o szczegóły, ale powiedziałam mu, że dowie się wszystkiego w swoim czasie. Miałam już dosyć siedzenia w domu i pracowania, musiałam w końcu gdzieś wyjść. Do tej pory oprócz Kevina, Marco i Karen udało mi się poznać tylko te osoby które były na spotkaniu u Marco. Najbardziej z nich wszystkich polubiłam Ilkaya. Jednak nie byłam pewna, czy mam się spotkać z osobą której praktycznie w ogóle nie znam. Zresztą nie miałam jak się z nim skontaktować. Karen, niestety wczoraj wieczorem wyjechała z Thomasem do Hiszpanii na wakacje. Dostała urlop dwutygodniowy, Thomas nie maił problemu, też się dogadał z szefem i pojechali odpocząć. Także został mi Kevin albo Marco. Wybrałam Marco, bo z Kevinem się ostatnio widziałam. Zadzwoniłam do niego.
- Halo?
- No cześć Marco. Błagam cię. powiedz, że masz czas, bo nie mam już siły pracować i muszę gdzieś wyjść, a jest już późny wieczór.
- Och, wybacz Lisa, ale wieczór mam zajęty.
- Uuu Reus, czyżbyś sobie kogoś znalazł?
- Nie, nie ważne. No nic innym razem się spotkamy. Trzymaj się.
- Pa. - rozłączyłam się.
Nie wiedziałam o co chodzi. Czyżby Marco ukrywał coś przede mną? Nie to było nie możliwe, przyjaźnimy się od dawna, nie mógłby. No cóż, innym razem się spotkamy. Został mi Kevin. Wybrałam numer i kliknęłam 'połącz'.
- Tak?
- No hej.
- Oo, cześć Lisa. Co słychać?
- Od wczoraj nic się nie zmieniło. W cholerę pracy mam. Dzwonię bo już nie daję rady i muszę się gdzieś wyrwać. Masz trochę czasu?
- No pewnie. To gdzie się widzimy?
- Jakieś propozycje?
- Nie wiem. Może spotkajmy się w parku. W tamtym miejscu co wtedy?
- Dobra. To ja zaraz wychodzę.
- No to do zobaczenia. - rozłączył się.
Zarzuciła na siebie marynarkę. Pasowała mi dziś do stroju. Wzięłam torebkę i wyszłam z domu. Przez chwilę zastanawiałam się na tym, kiedy mam powiedzieć Kevinowi o ciąży, jednak zaraz po tym, przyszła mi na myśl, moja ostatnia rozmowa z Marco. Byłam pewna, że coś ukrywał. Przez tyle lat, jeszcze nigdy się tak nie zachowywał. Musiałam się czegoś dowiedzieć. Możliwe, że Kev będzie coś wiedział. W końcu Marco mówi mu wszystko. Doszłam na miejsce. Drugą alejkę, z prawej strony, ławkę trzecią, oświetlała latarnia. Sylwetka Kevina i jego uśmiech na twarzy sprawiła, że szybko zapomniałam o Reusie.
- Cześć - podeszłam do niego i się uśmiechnęłam. On wstał i mnie cmoknął w polik.
- Ładnie wyglądasz - puścił mi oczko.
- Dziękuję. No to co tam u ciebie słychać? Opowiadaj.
- Wiesz... W sumie to od wczoraj nic się nie zmieniło - usiedliśmy na ławce.
- No tak.
- A ty ciągle z tymi zdjęciami siedzisz?
- No cóż, taka praca. Dobra, ale błagam, nie przyszłam gadać z tobą o pracy, nie?
- No masz rację. Chodź idziemy się przejść.
- A gdzie?
- Tego jeszcze nie wiem - złapał mnie pod rękę i szliśmy przed siebie.
- Kevin właśnie, chciałam się ciebie zapytać, czy Marco może ci dziś czegoś nie mówił?
- Wydaje mi się, że nic ważnego. Gadaliśmy tak jak zawsze. A coś się stało.
- Znaczy, chodzi o to, że dzwoniłam dziś do niego i chciałam się spotkać, on powiedział mi, że nie ma czasu dzisiaj. A kiedy zapytałam sobie, czy może sobie kogoś znalazł on mi na to, że nie ważne. Myślę, że chce coś ukryć.
- Powiem ci, że nic nie wiem. Dlaczego miałby coś ukrywać?
- Nie wiem. Może boi mi się o czymś powiedzieć.
- A domyślasz się o czym?
- Jedyne co mi przychodzi do głowy to to, że ostatnio mówił mi i Karen o tym, że chodzi do jakiegoś klubu.
- Tak wiem o co ci chodzi. Byłem z nim raz, jednak nie zbyt mi się spodobało. Wiesz, siedzisz przy barze, pijesz piwo, czy coś bardziej ostrego, a laski na parkiecie nic innego jak striptiz. Jak widać Marco się do spodobało. Później razy był z Ilkayem, ale z kolei Sili się to nie spodobało. Więc z tego co mi wiadomo chodzi sam.
- No widzisz, to już jeden trop mamy. Mi i Karen powiedział, że był tylko 2 razy.
- Na pewno! On tam prawie co drugi dzień chodzi.
- Wiesz gdzie jest ten klub?
- No jakieś 20 minut drogi stąd.
- Chodź idziemy tam. - pociągnęłam go za rękę, a on zaczął się śmiać - O co chodzi?
- To nie w tą stronę. Tędy - wskazał mi ręką - Ale jesteś pewna? Wiesz, że nie powinnaś. W końcu się przyjaźnicie.
- No masz rację - szliśmy drogą którą wskazał Kevin - Ale, nie sądzisz, że może to być coś poważnego?
- Nie, wydaje mi się, że nie. Może dajmy sobie spokój, co? Wydaje mi się, że Marco nie będzie zachwycony...
- No dobrze, niech ci będzie, ale obiecaj, że czegoś się dowiesz od niego przy okazji, bo mi zapewne nic nie powie.
- Ooo, kogo my tu mamy - obok nas pojawił się Roman Weidenfeller, ze swoją partnerką Lisą Rossenbach. Zawsze uważałam, że była jedną z najładniejszych WAG, miała idealną figurę. I tym razem była śliczna. - No witaj Kevin. Ty to pewnie jesteś Lisa - zwrócił się do mnie.
- Owszem - uśmiechnęłam się
- Kevin cały czas o tobie gada na treningach. - spojrzałam na niego, trochę się zmieszał.
- To może się poznajcie. Lisa to jest Roman i Lisa.
- Witaj imienniczko - Lisa uśmiechnęłam się i podała mi rękę.
- Miło mi - powiedziałam również czule.
- Dobra Kev, to my wam nie przeszkadzamy, idziemy dalej w swoją stronę. Nie przeszkadzamy was - zaśmiał się. Trzymajcie się.
- Miło było poznać! - powiedziałam i ruszyliśmy dalej. - O czym tak im opowiadasz? - wyszczerzyłam się. Złapałam go za rękę i zaczęliśmy bujać nimi w przód i w tył.
- O niczym ważnym.
- Jesteś pewny? Mi się inaczej wydaje.
- Oj, już nie gadaj tyle tylko chodź ze mną. Mam niespodziankę...
- A jaką?
- Niespodzianka to niespodzianka.
- Jedziemy na zakupy?
- Typowa kobieta - westchnął
- Idziemy zagrać mecz?
- O tym nie pomyślałem, ale następnym razem możesz pokazać co potrafisz.
- Lecimy na Hawaje?
- Też nie, coś mniej kosztownego - zaśmiał się.
- Już wiem, idziemy... Och... - nagle poczułam bardzo mocny skurcz w brzuchu. Zwinęłam się w pół.
- Lisa co się dzieje?
- Nic poważnego, po prostu brzuch mnie boli.
- Chodź, usiądziemy - wziął mnie pod rękę i posadził na ławce. Niestety ból nie ustępował. Cały czas bolało i to coraz bardziej. Kevin ukucnął przede mną i położył ręce na moich kolana. Bałam się, żeby nie zobaczył, że miałam brzuch. Zawsze ubierałam coś luźnego.
- Zaraz mi przejdzie.
- Coś ci jest prawda? Wtedy u Marco, nie bolało cię przypadkiem, mam rację?
- Nie, naprawdę nic mi nie jest. O cholera, ugh...
- Dzwonię po pogotowie.
- Nie... Ał.. Nie dzwoń.
- Chyba żartujesz. Poczekaj chwilę - wyjął telefon i odszedł na bok.
Cudownie, naszą 'niespodzianką' będzie pobyt w szpitalu...


~○~

Witam ponownie :) Macie kolejny rozdział. Mam nadzieję że wam się podoba. Ten rozdział dedykuję kochanej Darii ( @Rojsiatko ) Widzisz, Marco przez ciebie znika na noce i nikt nie wiem o co chodzi.. :D Jeśli was zaciekawi to skomentujcie :) Miło było, gdy pod jednym rozdziałem miałam 20 komentarzy *.*

7 komentarzy:

  1. Marco i takie kluby = HAHAHA, ŻE CO? Sorry, ale Marco mi tam ni jak pasuje xd . Co do reszty rozdziału - kurcze, oby z Lisą nie było nic poważnego...szkoda trochę, że Kevin dowie się w takich okolicznościach o tym, że Lisa jest w ciąży... Pozdrawiam :*
    ps. Proszę o wyłączenie anty-spama, bo jest on trochę denerwujący przy komentowaniu z tel.

    OdpowiedzUsuń
  2. omg marco co ty robisz? nie mogę się doczekać kiedy prawda wyjdzie na jaw, tylko mam jedną małą prośbę, pisz dłuższe rozdziały, bo jestem niezaspokojona

    OdpowiedzUsuń
  3. Marco nie pasuje mi do takich klubów, za nic! ;) Żeby tylko Lisie nic złego się nie działo. No i nici z niespodzianki Kevina, przynajmniej na razie ;)
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahaha no nieźle Marco się chyba uzależnił od tego klubu hahaha XD A może tam sobie jakąś dziewczynę wypatrzył hahahaha XD I ją wyrwie stamtąd i będą żyć długo i szczęśliwie hahahah XD
    Dobrze, że Kevin wezwał pogotowie bo Bóg wie co to może być... Byleby nic poważnego i żeby tylko dziecko przeżyło...
    Czekam na kolejny rozdział :))
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super tak samo jak inne rozdziały :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooooo.. Może w końcu mu powie. :) Powinna to zrobić ! Przecież już zachowują się jak para :D
    Marco znalazł dziewczynę w klubie ze striptizem ? :D

    OdpowiedzUsuń